czwartek, 7 lipca 2016

Alek, czyli powieki zamknięte, a oczy otwarte szeroko.

Laptopik mi odszedł na drugą stronę, słowem... padł.
Ale nie o laptopiku, bo sobie poradziłam.
Choć laptopik w zasadzie odegrał dużą rolę, a raczej jego brak.
Otóż, dzięki temu nie ukrywam smutnemu(i kosztownemu) odejściu,
na płótnie zasiniał Anioł nazwany Alkiem.
Jakoś mi pewnego Aleksandra przypomina...więc został Alek.
No cóż , no cóż, no cóż... na żywo jest absolutnie ładniuchniejszy :)